Tury na Kondratowej – Dol. Jaworzynki na Przeł. Między Kopami i z powrotem.

Sprawy potoczyły się dzisiaj zupełnie inaczej niż to sobie założyłem. Ze względu na bardzo dużo świeżego śniegu oraz mgły i zawieje na wysokościach, postanowiłem kupić skipass na pół dnia i pojeździć nieco na przygotowanych stokach w Dol. Goryczkowej.

Wyszedłszy ze schroniska o bardzo cywilizowanej porze, bo za kwadrans 1200, zjechałem do Kuźnic pod stację kolejki. Tam okazało się, że poza samą kolejką nic nie działa. Wyciągi nieczynne, trasy zamknięte, ratraki zasypane śniegiem, seria samobójstw wśród pracowników PKL, biskup krakowski w drodze by dokonać egzorcyzmów. A mogliśmy tego uniknąć.

Zostawiłem kilku zrezygnowanych narciarzy pod stacją kolejki, przykleiłem foki i ruszyłem na krótką w założeniu wycieczkę do Dol. Jaworzynki. Miałem zawrócić po godzinie, ale włączył mi się bies kusiciel, który przekonywał, że do Przełęczy Między Kopami jeszcze tylko chwila i że jednak warto skończyć wycieczkę w jakimś konkretnym punkcie typu szczyt albo przełęcz, a nie tak w 3/4 drogi. Na przełęczy bies ciągnął do Murowańca, ale sporym wysiłkiem woli go pokonałem.

W drodze na przełęcz żałowałem, że zostawiłem w schronisku aparat – delikatne zamglenie dolnych partii Jaworzynki aż prosiło się o zdjęcia. Wyżej już tak ładnie nie było, bo widoczność obniżyła się znacząco. Ogólnie bardzo ładna trasa – początkowo prawie płasko, w wąskiej dolinie o stromych zboczach, potem ładnymi ścieżkami przez las z krótkim interludium na przysypany puchem stok jakieś 100 metrów przewyższenia pod przełęczą.

Zjazd bardzo ciekawy. Masa świeżego puchu wiele ułatwiała, szczególnie przyjemny był wspomniany wyżej stok, gdzie nauczyłem się robić w miarę ciasne skręty w głębokim puchu. Ogólnie lekko, łatwo i przyjemnie, plus nieco dodatkowych skillsów.

Nota bene, PKL mogłyby umieszczać na stronie informacje o statusie swoich wyciągów.

Leave a Reply