Tury na Kondratowej – z Przeł. Kondrackiej do Dol. Małej Łąki Głazistym Żlebem.

Po krótkim i niezwykle udanym interludium warszawskim powrót w rejon Kondratowej. Dziś planowałem wejść na Małołączniak, zjechać Czerwonym Grzbietem, a następnie zinwestygować na ile ryzykowny będzie zjazd (no dobrze, głównie zsuwanie się bokiem) Kobylarzowym Żlebem. Pogoda jednak pokrzyżowała te plany.

Mountain Forecast zapowiadał bardzo silne wiatry i faktycznie, od rana słychać było ostry świst nieszczelnego okna w moim pokoju. Po wyjściu ze schroniska okazało się, że – tymczasowo – nie jest tak źle. Właściwie to wręcz upalnie i przydałoby się więcej wiatru.

Na Kondratową dotarłem mokry, planując rozebrać się na dalszy etap wycieczki. Ale już za niewielką skarpą, pod którą stoi schronisko, wiatr uderzył z pełną siła – chwilami ciężko było posuwać się do przodu. Zapowiadane porywy o prędkości 25m/s odpowiadają 10 w skali Beauforta, więc był to konkretny wicher.

Szedłem – po raz kolejny – przez Przełęcz pod Kopą Kondracką. Ponad Kamieniem wiatr uspokoił się nieco, żeby z pełną siłą uderzyć na grani. Tutaj ciężko było ustać, więc na Kopę szedłem północnym trawersem grani, co było nieco ryzykowne z lawinowego punktu widzenia. Podczas zjazdu na Przeł. Małołącką wiatr nieprzyjemnie spychał mnie do kotła na północ od grani. Zacząłem obawiać się podejścia na Małołączniak i późniejszego zjazdu Czerwonym Grzbietem, które są całkowicie eksponowane i najpewniej warunki byłyby tam znacznie cięższe.

Zawróciłem więc i spod Kopy zjechałem na Przeł. Kondracką. Ten zjazd też nieprzyjemny, wiatr albo w plecy, albo z boku, wypychający na wchodnią część grzbietu. Zaliczyłem bardzo niemiły upadek, kiedy jadąc ze sporą prędkością z wiatrem w plecy, wpadłem w wydeptane przez pieszych zagłębienie. Chyba zmienię zdanie co do jazdy w kasku.

Z Kondrackiej spokojny zjazd Głazistym Żlebem. Na dole wąsko i mroczno, na górze nieco krążenia pomiędzy kosówkami i łysymi, jarzębinowatymi drzewkami. U podstawy żlebu coś, co wyglądało na stare lawinisko. Potem nieco kluczenia w lesie i odwiedzona już wcześniej w tym miesiącu Wielka Polana Małołącka. Dalej zjazd do leśniczówki i krótkie podejście na przystanek busa w Groniku.

Leniłem się fotograficznie. Zrobiłem tylko dwa zdjęcia, tak na odczep się, później wrzucę.

Leave a Reply