Inwazja cyklistów.

Moja senna wieś przeżywa inwazję cyklistów. Jutro zaczyna się tutejszy długi weekend (obchody Asalha Puja, o których napiszę później, o ile nie rozleniwię się do reszty) i gmina Khanom organizuje festyn, którego częścią jest charytatywny wyścig rowerowy – NokAir Ride for Life. To zdaje się o tym wyścigu wspominał mój mechanik – a ja naiwnie spodziewałem się lokalnej Ośki Warszawa.

Poza wyścigiem występy lokalnych artystów, m. in. Potato. Myślę, że to bardzo trafny pseudonim. Poza tym jarmarki, dyskoteki i tłumy ludzi…

Cały rejon się obudził, poza cyklistami wszelkiej maści pojawiło się znacznie więcej samochodów – widziałem nawet dzisiaj wypadek, taksówka kontra motorower. Dobrze więc, że zostawiam to wszystko na kilka dni i lecę do stolicy przypomnieć sobie jak wygląda relatywnie cywilizowany świat.

Fudż wyszedł cało z popołudniowej jazdy – nic nie odpadło, nie pękła rama, nie przebiłem dętki, nie zgubiłem też koła. Aż zrobiłem się podejrzliwy, to pewnie cisza przed burzą.

Leave a Reply