Khanom -> BKK.

Nieco przykro było mi wyjeżdżać z Khanom. W końcu siedziałem tu ponad dwa i pół miesiąca i, jak pisałem wcześniej, cokolwiek się zadomowiłem, a nawet nieco zintegrowałem z lokalną społecznością.

Landlord odwiózł mnie na autobus do Nakhon Si Tammarat. Krótkie pożegnanie (choć wczoraj chciał mnie zabrać na pożegnalne piwo, z czego się wymigałem, jak mniemam, dyplomatycznie), potem szybki transfer na lotnisko i jestem gotów do kolejnej zmiany lokalizacji. Lądowanie w Bangkoku po zmroku niezwykle urocze. Chyba do tej pory lądowałem tu jedynie za dnia, więc omijały mnie te wizualne atrakcje. Potem nocny już przejazd przez nieco uspokojone o tej porze miasto. Kierowca szczęściem z tych zamyślonych, nie męczy mnie wymuszonymi konwersacjami, mogę więc skupić się na oswajaniu z aura megamiasta.

Jeśli wczesniej miałem jakieś wątpliwości, czy nie powinienem zostać w Khanom nieco dłużej, widok z okna nowego lokum skutecznie je rozwiewa.

bkk_noc

Podczas ostatniej wizyty w BKK zastanawiałem się jak będzie wyglądało życie w kondominium, dziesiątki metrów nad ziemią. Przez najbliższe tygodnie będę miał okazję zweryfikować to empirycznie.

Leave a Reply