Tag Archives: Sri Lanka

Kandy i powrót.

Do dziś próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie po co właściwie pojechałem do Kandy, zamiast leżeć na plaży, względnie we willi w interiorze i oddawać się lekturom… Najpewniej skłoniły mnie do tego rozmaite entuzjastyczne opisy niezwykłej atmosfery miasta i jego położenia w uroczej dolinie, pośród zielonych wzgórz.

Continue reading

Pollonaruwa, Dambulla, Sigiriya.

Pollonaruwa, obok Anuradhapury, Sigiriyi i kilku innych, mniej znanych miejsc, położona jest w rejonie, który przewodniki kusząco określają jako ancient cities. Jako że mam dużą słabość do ruin, jechałem tam podekscytowany i pełen antycypacji. Anuradhapurę zdecydowałem się ominąć ze względu na dramatycznie dużą popularność, miałem nadzieję, że pozostałe miejsca będą nieco mniej oblegane.

Continue reading

Arugam Bay.

Pierwszego wieczora przyszły do mnie Psy. Psów jest czwórka, ale najwięcej śmiałości mają dwa – pies i suka – to z nimi się zaprzyjaźniam. Psy są koloru piasku, średniej wielkości, z nielicznymi białymi plamami, bardzo chude, ale nie wychudzone. Suka ma sierść jak bokser, ciasno przylegającą do skóry, pies jest nieco bardziej kudłaty. Najwyraźniej są to psy samorodne i samodzielne – nikt ich nie wyhodował, nikt o nie nie dba, żyją na plaży z dnia na dzień, licząc na dobre serce przyjezdnych, takich jak ja.

Continue reading

Do Arugam Bay.

Po Kataragamie planowałem zatrzymać się na noc w mieście Buttala i stamtąd odwiedzić kilka mniej znanych świątyń pochowanych po dżungli. Po doświadczeniach z Sittalpauwa, tracę jednak nadzieję na co ciekawsze doświadczenia tombraiderskie. Co więcej, zarówno Susa, jak i przemiły kelner z mojego ośrodka (nota bene o bardzo afrykańskiej urodzie, która na wyspie jest praktycznie niespotykana – ciekaw jestem jego korzeni i losów jego przodków, ale rozmowa nie wykracza poza typowe uprzejmości) na wieść o Buttali jedynie kręcą głowami. Najwyraźniej to lokalny odpowiednik Radomia. ‘There is nothing there’, zgodnie mówią, krzywiąc się z lekkim niesmakiem. Przed Buttalą jednak nie ma ucieczki, mój kolejny przystanek, zatokę Arugam, można osiągnąć jedynie z przesiadką w tym mieście.

Continue reading

Kataragama i interior.

Zobczywszy Galle, chcę na trochę uciec z wybrzeża, szczególnie jego południowej i zachodniej części, zobaczyć kawałek interioru, a potem wschodnie wybrzeże. Pierwszy przystanek w Kataragamie, gdzie znajduje się potrójne miejsce kultu, maha devala – na tym samym, nadrzecznym obszarze, swoje świątynie zbudowali buddyści, hindusi i muzułmanie.

Continue reading

Galle.

Wszystko wskazuje na to, że zaczął się monsun. Albo przynajmniej jeden z monsunów, bo na Sri Lance, w zależności od tego, kogo zapytać, występują dwa albo trzy. Po raz pierwszy od przyjazdu nie obudziło mnie wpadające do pokoju przez szpary w okiennicach słońce, tylko łoskot kropel o bananowe liście. Na werandzie, zamiast wściekłego, suchego upału, przyjazny chłód i wilgoć.

Continue reading

Hikkaduwa.

Do Hikkaduwy z Colombo najlepiej dostać się pociągiem, ze stacji Fort. Z niechęcią rozstaję się z klimatyzowanym pokojem i po odświeżająco rześkiej podróży tuktukiem, docieram do postkolonialnego budynku dworca. Jako mieszkaniec bardziej rozwiniętej części świata mogę pozwolić sobie na lekkie rozpasanie i za 160 rupii pojechać drugą klasą. Pierwszej na tej trasie nie ma.

Continue reading

Colombo.

Lotnisko w Colombo w miarę nowoczesne i dobrze zarządzane. Wizę można kupić online, więc do pana celnika idę z wydrukiem i bez najmniejszych problemów dostaję odpowiednią pieczątkę. W głównej hali bankomaty i stoiska operatorów komórkowych – do miasta wychodzę bogatszy o plik rupii i lokalny numer komórki.

Continue reading

WAW-DOH-CMB.

Po jesiennych niepowodzeniach W Nepalu przez pewien czas zastanawiałem się, czy nie dać sobie spokoju z podróżami na dłuższy czas, może w ogóle. Czy nie osiąść na przedmieściach, i pogrążywszy się w narastającym zgorzknieniu, biczować się lekturą kolejnych reportaży wydawnictwa Czarnego.

Continue reading