Maj i Listopad to najwilgotniejsze miesiące w Khanom, więc należało się spodziewać odrobiny deszczu. I tak jak pierwsza połowa wyjazdu była urocza, tak druga była równie urocza, ale w inny sposób.
Tag Archives: Tajlandia
2023-11-05.
Trzeci miesiąc w LA, nowa galeria.
Niedawno zacząłem 3 miesiąc w Laosie i zasadniczo całkiem mi tu dobrze. O swoich lokalnych doświadczeniach od czasu do czasu piszę tutaj.
Zmieniłem też sposób prezentacji galerii na mozaikę. Myślę, że jest to bardziej estetyczne i praktyczniejsze od klasycznych thumbnaili.
Poza tym miałem impuls i zrobiłem galerię z nadmorskich eskapad w Tajlandii w 2018 roku. Nie ma tego dużo, bo nie chciało mi się wtedy robić zdjęć (niewiele się zmieniło TBH).
Aha, i YK działa już na SSLu. Przez ostatnie lata byliśmy małym dinozaurem, jeśli chodzi o security, ale czas uwstecznienia mamy za sobą.
2020-03-30.
Laos nieco zaostrza dyscyplinę okołowirusową, ale w stylu azjatyckim. Urzędnicy mają pracować z domu aż do pbii mai (nowy rok, gdzieś w połowie kwietnia) oraz trakcie jego obchodów, część sklepów będzie zamknięta, ale bazary, czy sklepy sieci handlowych (Big C na przykład) działają normalnie. Podobnie banki oraz kawiarnie i restauracje (te ostatnie być może tylko na wynos). Należy ograniczyć przemieszczanie się, ale do banku albo kawiarni pojechać będzie można.
2020-02-04.
Za mną absolutnie szalony tydzień. Musiałem wyskoczyć do UK na kilka dni na pracowe warsztaty. Jakiś czas temu pewnie cieszyłbym się z takiej wyprawy, ale teraz mam narastającą niechęć do latania (nie tylko z powodu carbon footprint), więc 13h w samolocie na LHR to było pewne wyzwanie.
2020-01-19.
Pojechałem wczoraj na Czatuczaka kupić trochę prezentów. To jest targ weekendowy, więc szczególnie teraz, w sezonie turystycznym, pełen rozszalałych homo sapiens.
2020-01-17
Mam fazę zdecydowanie stacjonarną i niewiele się dzieje. Było mi nieco przykro po oddaniu potwora, szczególnie, że teraz jak ciul jeżdżę na małym, cipowatym skuterku, ale przeszło.
2020-01-09.
W niedzielę wróciłem do BKK po eskapadzie na południe i na kilka dni odstawiłem motor, żeby cokolwiek zregenerować głowę. Sam powrót bardzo fajny, wyjechałem znad Mae Khlong nieco przed siódmą i półtorej godziny później byłem już w domu. Udało mi się uniknąć korków, ciężarówek, upału i innych stresujących czynników. Rama IV o tej porze w niedzielę niemal opustoszała, aż czegoś mi brakowało.
2020-01-04 – Z Huay Yang nad rzekę Mae Khlong.
Przełączyłem się w tryb podróżny: od 0600 na nogach, nieco po 0700 gotów do drogi. Nie od dziś wiadomo, że ptak, co to z rana się aktywizuje, ma największe szanse na liszkę, względnie innego insekta. Co prawda moje ambitne plany zostały wstępnie nieco przyhamowane, gdy okazało się, że pani hotelowa wciąż śpi i nie ma kto wziąć ode mnie pieniędzy. Miły phiichay z miotłą wyciągnął ją z łóżka, więc miałem jedynie 15 minut opóźnienia.
2020-01-03 – Do parku narodowego Namtok Huay Yang.
Wczoraj dzień dobroci dla motocykla – pojechaliśmy naciągnąć i nasmarować łańcuch, a następnie do myjni (choć kolejność powinna być odwrotna). Z kolei przedwczoraj zasłużony dzień restowy. Tajlandia akurat gromadnie leczyła kaca, nie działo się absolutnie nic, więc był to dobry moment by dać głowie i mięśniom odpocząć trochę.
2019-12-31 – Z Huay Yang do Prachuap Khiri Khan.
Dzisiaj miał być rest, ale zupełnie przypadkiem nic z tego nie wyszło. Miałem leniwie i niezobowiązująco pojechać do Prachuap Khiri Khan, poszukać otwartego warsztatu i myjni. Ponieważ google maps nie odróżnia dróg gruntowych od pozostałych, okazało się, że trasa, którą wybrałem jest całkiem terenowa.
2019-12-30 – Z Huay Yang pod granicę z Birmą.
Dzisiaj dzień pracujący, więc miałem tylko kilka godzin na eksplorowanie okolicy. Ale pojechałem w ciekawe miejsce – na przejście graniczne z Birmą w Dan Singkhon, gdzie jest spory przygraniczny bazar.
2019-12-29 – z Huay Yang w stronę Chumphon.
Od rana znowu deszcze – głównie przelotne, ale popołudniem trafił się typowo monsunowy deluge, który przeczekałem na bazarze, sprytnie ukryty pod markizą nieczynnego stoiska z rybami. Do tego aura typowo niżowa, niskie ciśnienie, wychodziłem więc z domu raczej mało energetyczny, spodziewając się szybkiego powrotu na kanapę i leniwej konsumpcji seriali.
2019-12-28 – Samut Songkhram-Huay Yang.
Dzisiaj niecałe 300 km – tak na granicy komfortu. Sporo jechałem bocznymi drogami, gdzie bez kompleksów można jechać ok. 60-70 kmh, co daje możliwość obserwacji krajobrazu i generalnie wejścia w stan skupionego relaksu, nieco podobnego do rozmaitych medytacyjnych praktyk uważności.
2019-12-27 – Bangkok-Samut Songkhram.
Kilka dni totalnego chilloutu nieco odbudowało moją motywację, co nie zmienia faktu, że przez pewien czas miałem totalną awersję do wszelkich pomysłów wyjazdowych. Zrobiłem nawet małą ankietę na forum moto i zasadniczo tak jest – ludzie po długich (miesięcznych na przykład) wyprawach zamykali motocykl w garażu nawet na rok.
2019-12-26.
Zapadłem w grudniowy marazm. Nie wiem, czy to kwestia końca roku, podświadomie wdrukowanych wzorców leniuchowania w święta, czy zmęczenia po wyprawie na północ, ale nic mi się nie chce.
2019-12-17 – Nan-Bo Kluea-Pua-Nan.
Trochę nie w kolejności będą się pojawiać te relacje, co jednak nie powinno mieć znaczenia z perspektywy czasu.
Przez przypadek zupełnie zdecydowałem się zostać w Nan jeszcze jeden dzień i wyszło na to, że był to najciekawszy chyba dzień ze wszystkich podczas tego wyjazdu.
2019-12-21
interludium.
Miałem dzielnie pisać każdego dnia, ale kilka godzin dziennie na motorze totalnie mnie wyczerpuje – fizycznie i psychicznie. Jest to cudowne wyczerpanie, zdecydowanie polubiłem szeroko pojęty touring i północną Tajlandię, ale na nic więcej poza jazdą (i pracą popołudniami) nie mam siły na razie.
2019-12-12 – z Bangkoku do Phitsanulok.
Miałem plan, żeby wstać ok. 0700 i chwilę po 0800 ruszyć w drogę, ale nieco się stresowałem i obudziłem się przed 0500, w sumie całkiem wyspany (choć moja twarz wskazywała na coś innego). Ruszyłem więc nieco po 0600.
Udało mi się uniknąć większości korków w Bangkoku, chociaż to miasto ma to do siebie, że nigdy nie śpi, więc nawet o tak barbarzyńskiej porze na drogach była masa samochodów.