Dziś zmarł król Tajlandii, Bhumibol Adulyadej.
Jest mi autentycznie przykro i smutno. Szacunek i oddanie, jakim darzyli go Tajowie jest trudny do opisania. Nie ukrywam, że i mnie się one udzieliły przez te krótkie kilka miesięcy tutaj.
Król był też stabilizatorem dosyć turbulentnej sytuacji politycznej w Tajlandii, działającym ponad politycznymi podziałami i wspierającym najsłabszych członków tajskiego społeczeństwa. Co więcej, król bardzo lubił psy, był fanem jazzu (sam grał na trąbce) i wziętym fotografem. Naprawdę, trudno króla nie lubić i nie szanować.
:-(
Pingback: pogrzeb króla Bhumibola. | Yak Kharka