Category Archives: Sri Lanka 2014

Sri Lanka, marzec-kwiecień 2014

WAW-DOH-CMB.

Po jesiennych niepowodzeniach W Nepalu przez pewien czas zastanawiałem się, czy nie dać sobie spokoju z podróżami na dłuższy czas, może w ogóle. Czy nie osiąść na przedmieściach, i pogrążywszy się w narastającym zgorzknieniu, biczować się lekturą kolejnych reportaży wydawnictwa Czarnego.

Continue reading

Colombo.

Lotnisko w Colombo w miarę nowoczesne i dobrze zarządzane. Wizę można kupić online, więc do pana celnika idę z wydrukiem i bez najmniejszych problemów dostaję odpowiednią pieczątkę. W głównej hali bankomaty i stoiska operatorów komórkowych – do miasta wychodzę bogatszy o plik rupii i lokalny numer komórki.

Continue reading

Hikkaduwa.

Do Hikkaduwy z Colombo najlepiej dostać się pociągiem, ze stacji Fort. Z niechęcią rozstaję się z klimatyzowanym pokojem i po odświeżająco rześkiej podróży tuktukiem, docieram do postkolonialnego budynku dworca. Jako mieszkaniec bardziej rozwiniętej części świata mogę pozwolić sobie na lekkie rozpasanie i za 160 rupii pojechać drugą klasą. Pierwszej na tej trasie nie ma.

Continue reading

Galle.

Wszystko wskazuje na to, że zaczął się monsun. Albo przynajmniej jeden z monsunów, bo na Sri Lance, w zależności od tego, kogo zapytać, występują dwa albo trzy. Po raz pierwszy od przyjazdu nie obudziło mnie wpadające do pokoju przez szpary w okiennicach słońce, tylko łoskot kropel o bananowe liście. Na werandzie, zamiast wściekłego, suchego upału, przyjazny chłód i wilgoć.

Continue reading

Kataragama i interior.

Zobczywszy Galle, chcę na trochę uciec z wybrzeża, szczególnie jego południowej i zachodniej części, zobaczyć kawałek interioru, a potem wschodnie wybrzeże. Pierwszy przystanek w Kataragamie, gdzie znajduje się potrójne miejsce kultu, maha devala – na tym samym, nadrzecznym obszarze, swoje świątynie zbudowali buddyści, hindusi i muzułmanie.

Continue reading

Do Arugam Bay.

Po Kataragamie planowałem zatrzymać się na noc w mieście Buttala i stamtąd odwiedzić kilka mniej znanych świątyń pochowanych po dżungli. Po doświadczeniach z Sittalpauwa, tracę jednak nadzieję na co ciekawsze doświadczenia tombraiderskie. Co więcej, zarówno Susa, jak i przemiły kelner z mojego ośrodka (nota bene o bardzo afrykańskiej urodzie, która na wyspie jest praktycznie niespotykana – ciekaw jestem jego korzeni i losów jego przodków, ale rozmowa nie wykracza poza typowe uprzejmości) na wieść o Buttali jedynie kręcą głowami. Najwyraźniej to lokalny odpowiednik Radomia. ‘There is nothing there’, zgodnie mówią, krzywiąc się z lekkim niesmakiem. Przed Buttalą jednak nie ma ucieczki, mój kolejny przystanek, zatokę Arugam, można osiągnąć jedynie z przesiadką w tym mieście.

Continue reading

Arugam Bay.

Pierwszego wieczora przyszły do mnie Psy. Psów jest czwórka, ale najwięcej śmiałości mają dwa – pies i suka – to z nimi się zaprzyjaźniam. Psy są koloru piasku, średniej wielkości, z nielicznymi białymi plamami, bardzo chude, ale nie wychudzone. Suka ma sierść jak bokser, ciasno przylegającą do skóry, pies jest nieco bardziej kudłaty. Najwyraźniej są to psy samorodne i samodzielne – nikt ich nie wyhodował, nikt o nie nie dba, żyją na plaży z dnia na dzień, licząc na dobre serce przyjezdnych, takich jak ja.

Continue reading

Pollonaruwa, Dambulla, Sigiriya.

Pollonaruwa, obok Anuradhapury, Sigiriyi i kilku innych, mniej znanych miejsc, położona jest w rejonie, który przewodniki kusząco określają jako ancient cities. Jako że mam dużą słabość do ruin, jechałem tam podekscytowany i pełen antycypacji. Anuradhapurę zdecydowałem się ominąć ze względu na dramatycznie dużą popularność, miałem nadzieję, że pozostałe miejsca będą nieco mniej oblegane.

Continue reading

Kandy i powrót.

Do dziś próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie po co właściwie pojechałem do Kandy, zamiast leżeć na plaży, względnie we willi w interiorze i oddawać się lekturom… Najpewniej skłoniły mnie do tego rozmaite entuzjastyczne opisy niezwykłej atmosfery miasta i jego położenia w uroczej dolinie, pośród zielonych wzgórz.

Continue reading